Angielskie słowo weird przełożyć można jako „dziwny”, a słowniki języka polskiego tłumaczą „dziwny” między innymi jako „niezrozumiały”. Zatem weird fiction byłoby specyficznym rodzajem literatury, która na tej dziwności się zasadza, eksploruje ją i czyni nadrzędną zasadą organizacji – zarówno świata, jak i opowieści. I doprawdy dziwny to wybór, ponieważ przyzwyczailiśmy się do literatury działającej zgoła odwrotnie; do literatury tłumaczącej nam rzeczywistość, porządkującej chaos codzienności w ład narracji, a zatem do literatury uspokajającej, dającej fantazyjne schronienie, budującej – w języku psychoanalizy Lacanowskiej – Symboliczne sanktuarium przed Rzeczywistym.
W tym sensie weird fiction – wyrywające nas z iluzji racjonalnego porządku, przewidywalności i określoności świata – nie jest literaturą. Jest antyliteraturą. Nie daje czytelnikowi spać po nocach, lecz nie z powodu wiary w wampiry, duchy, demony i inne fantazyjne stwory ją zaludniające, a z powodu podważenia wiary we wszystko, co postrzegamy jako realne. Odizolowana, zewnętrzna fantazja nie jest w końcu taka straszna. Prawdziwa groza zaczyna się wtedy, kiedy uświadomimy sobie – wzorem wielu weirdowych bohaterów – że fantazją może być to, co widzimy za oknem, „nasz” świat, „nasz” światopogląd, a nawet: my sami. Taki to szczególny (inny synonim „dziwnego”) typ literatury rozwinął się na przełomie XIX i XX wieku, kiedy rozkwit fizyki, filozofii pragmatycznej i psychoanalizy podważył ówczesne paradygmaty myślenia o świecie i człowieku. Dziś, ponad sto lat później, weird fiction ma się dobrze, choć już inne środki służą mu do krytyki innych paradygmatów. By to udowodnić – sobie i światu – prezentujemy Sny umarłych. Polski rocznik weird fiction, którego pierwszą edycję trzymasz w rękach. Klasyk literatury grozy Edgar Allan Poe przyznał na łamach Filozofii kompozycji, że opowiadanie jest najbardziej właściwą formą horroru, ponieważ odczytywane „na jednym posiedzeniu” oddziałuje na czytelnika całościowo, dawkując napięcie zgodnie z zamiarem autora. Jednocześnie Mort Castle, współczesny amerykański pisarz, którego Portret owalny (nawiązujący do Poego!) publikujemy w tym zbiorze, zdradził we wstępie do swojego Księżyca na wodzie, że opowiadania pisze się najtrudniej, ponieważ wymagają one maksymalnego skupienia, ograniczenia świata przedstawionego i trzymania się obranego tematu. Obaj pisarze mieli na myśli to samo: że opowiadania grozy są z założenia mocne, gęste, intensywne. Takie właśnie teksty wybraliśmy do
tego zbioru.
Weird fiction jest terminem szerokim, który nie określa osobnego gatunku, a raczej przenika inne gatunki fantastyczne, lub oplata je niczym macki z Lovecraftowych opowieści. Dlatego w Snach umarłych znajdziecie opowiadania, które oprócz weird fiction mogą być sklasyfikowane bardzo różnie: jako science fiction, horror, realizm magiczny, bizarro, opowieść gotycka lub o duchach. Żaden gatunek nie ma bowiem monopolu na dziwność.
Sny umarłych powstały w wyniku otwartego naboru tekstów ogłoszonego przez wydawnictwo Phantom Books. Żywię nadzieję, że ta dziwna na polskim rynku wydawniczym inicjatywa będzie kontynuowana, i zgodnie z zapowiedziami w przyszłym roku dane nam będzie zanurzyć się w lekturze kolejnej edycji. Teraz jednak dajcie się pochłonąć 26 opowiadaniom, jakie kryje uniesiona przez was okładka.
Krzysztof Grudnik
Dziwny wybór. Wstęp
Cechy
Format pliku: | , |
Autor: | zbiorowa Praca |